Markowe karmy zoologiczne

Co to znaczy mieć kota?

Pierwsze moje skojarzenie, jak pisałam ten artykuł było następujące: w slangu często używa się tego pojęcia jako określenie bycia szurniętym, oszołomem czy po prostu mieć bzika na punkcie czegoś. Czyli w takiej konfiguracji też spokojnie można by podpiąć osoby, które mają bzika na punkcie… kotów. Nie musi ona go posiadać. Nie jest to konieczny warunek. Taka obsesja może się też objawić w przypadku, gdy zauważymy, że w domu ściany są w motywach kocich, rano kawa znajduje się w kubku, który jest cały w koty, a śniadanie położone jest na talerzu całego w koteczki. Toż to szaleństwo w czystej postaci. Czy wy też już dostaliście od tego kota? To, aby do końca nie zwariować w tym całym kuriozum to opowiem Wam dziś historię, która wydarzyła się naprawdę.

Moja najlepsza przyjaciółka Monika od zawsze chciała mieć zwierzę. Nigdy nie potrafiła spełnić tego marzenia, bo zawsze na przeszkodzie stawali jej rodzice. Wtedy, gdy spotykała się w ich odmową zawsze wybiegała z domu i nie wracała aż do wieczora. Wtedy pokazywała jak bardzo jest na nich wściekła, ale nigdy nie wracała sama. Ptaszek ze złamanym  skrzydełkiem, mała polna mysz, a nawet jeż… Chciała je wszystkie, ale pewnego dnia pojawiło się jedno zwierzę, które pokochała nad życie. To był mały, zabłąkany kotek, którego  chciała uratować. Zimowego wieczoru, gdy bawiła się na zewnątrz usłyszała cichy pisk. Szła w jego kierunku szukając źródła, a tu znalazła malutkie i puchowe zwierzątko, które było wygłodzone i trzęsło się z zimna. Kiedy przyniosła je do domu to rodzice nie dość, że nie byli zadowoleni z jej długiego przebywania na dworze to jeszcze ich zdenerwowanie potęgował fakt próby przygarnięcia po raz kolejny zwierzątka, ale tym razem było inaczej. Chciała je uratować, bo wiedziała, że jest głodne i potrzebuje ciepłego miejsca na chociaż kilka dni, bo inaczej nie przeżyłoby. Jej rodzice niechętnie zgodzili się na taki układ, ale moja przyjaciółka się nie poddała, bo chciała udowodnić, że będzie potrafiła się nim zająć. Rodzice byli wręcz przekonani, że to tylko chwilowe zainteresowanie, jednakże bardzo się pomylili. Dzisiaj ten kot, który nazywa się Precel ma 6 lat i sprawił, że nawet tak oziębli ludzie, którzy na początku go nie akceptowali to pokochali go calutkim sercem, jak moja przyjaciółka. I tak Precel dostał swoje szczęśliwe zakończenie i ciepły dom w tej całej historii.

Skoro tak o posiadaniu kota mowa, co swoją drogą jest głównym tematem artykułu to jakie są tego plusy i minusy? Zaraz moi przyszli kociarze się przekonacie!

Najpierw zacznijmy od tej jasnej strony medalu. Podobno mówi się, że obecność kotów wpływa na naszą odporność. Cóż, „uczeni” od dawna spierają się w tym temacie i próbują rozwiązać tą wieloletnią zagadkę. Podobno kocie mruczenie ma na nas zbawienny wpływ i zdaniem amerykańskich naukowców z Północnej Karoliny właśnie te dźwięki mają pozytywne działanie na nasz układ immunologiczny. Wykazano, że w tym układzie (szczególnie u dzieci) wytwarzane są przeciwciała, które mogą zapobiegać np. astmie. Co więcej, sprawia, że szybciej zrastają się połamane kości!

Kolejna sprawa – zdrowsze serce. Czy to prawda, a może kolejny mit? Otóż udowodniono badaniami naukowymi, że posiadanie kota zmniejsza o 20% ryzyko wystąpienia zawału czy udaru. Czy to znaczyłoby w takim razie, że kociarze są lepiej chronieni przed chorobami układu krążenia niż psiarze? Według amerykańskich naukowców ryzyko zawału serca jest zmniejszone o jedną trzecią przy posiadaniu kota niż psa. Taką tezę wygłosili na American Stroke Association w Nowym Orleanie, ale czy to jest prawdą? Osąd zostawiam Wam, Drodzy Kociarze!

Spokojniejsze życie jest na pewno ważnym aspektem, prawda? Coraz częściej żyjemy w pośpiechu, stresu, mało czasu poświęcamy dla siebie czy innych i oddajemy się wirowi pracy. Trzeba to zmienić! Obserwacja kota może być dla Was cenną lekcją. On się nie śpieszy, większość czasu poświęca na relaks, je powoli. Zawsze znajdzie czas na wszystko – odpoczynek, sen, posiłek czy zabawę. Może czasem weźmiecie z niego przykład i znajdziecie każdego dnia chwilę na relaks dla siebie?

Mnie osobiście urzekła historia mojej przyjaciółki i jej przygarnięcia kota, ale na tych ciekawostkach powyżej poprzestanę. Życie z kotem często nie jest tak fascynujące, jak się by mogło wydawać. Ja osobiście nie mam jakiejś szczególnej awersji do kotów, bo uwielbiam każde z nich, ale nie wiem czy drugi raz zdecydowałaby się na kota z powodu… KŁACZKÓW! To jest temat rzeka. W takim wypadku czeka nas długotrwały związek z tymi nieprzyjaciółmi porządku w Waszych domach. One są wszędzie – na łóżku, na Waszych ubraniach, w Waszym jedzeniu. Wasz kot nie chce, abyście przypadkiem o nim za szybko zapomnieli, gdy udajecie się do pracy na cały dzień i zostawiacie samego z drapakiem, kuwetą i miskami pełnymi jedzenia. W takim wypadku radziłabym szybko zaprzyjaźnić się z odkurzaczem, który będzie nieocenioną pomocą w boju z tymi przeciwnikami. Tej walki nie będzie Wam łatwo wygrać. Pozbędziecie się jednych i zaraz przybędą następne. Rasy długowłose kotów w tym względzie mają dużo do powiedzenia. W takim razie może przemyślcie przygarnięcie sfinksa? 🙂

Kolejną wadą jest ogrom piachu na Waszych podłogach. Kot uwielbia w nim namiętnie i długo kopać. Może przestrzeń, w której się znajduje jest dla niego więzieniem i robi podkop, żeby z niej uciec? Oczywiście, nie będzie robił tego za dnia Moi Mili. Zaskoczy Was w najmniej odpowiednim momencie, czyli w nocy, kiedy to najczęściej więźniowie snują plany ucieczki i wdrażają je w życie. To wszystko dzieje się pod Waszą nieuwagę i nie ma opcji, żeby nie wyrwało Was to ze snu.

Ogromne straty wojenne. Brzmi groźnie, prawda? Zawsze jakieś są. Po prostu się z tym pogódźcie. Macie piękny perski dywan na podłodze, prawda? No cóż, to już nie. Stanowi on idealne miejsce do naznaczenia swojego terytorium przez kota. Pazurki same się nie będą ostrzyć, a potrzebują do tego idealnego narzędzia. Nie jest to ważne, że tam obok stoi drapak, ale przecież można użyć do tego dywanu, czyż nie? Wazon z kwiatami? Stoi na drodze kota? Już nie! Właśnie w kawałkach i plamie wody leży na podłodze. Po co go tam stawiasz? Koty są zawsze tam, gdzie NIE jest ich miejsce. W szczególności upodobały sobie szafy, gdzie czekają na Was na świeżo wypranych i wyprasowanych ubraniach, na których są… KŁACZKI! 🙂 I niekończąca się spirala strat wojennych jeszcze bardziej się rozkręca i zdaje się, że nie ma końca!

Co jeszcze jest związane ze stratami? Ach tak, Wasze portfele. Staną się zdecydowanie lżejsze. Nie tylko w dokupowaniu stale niszczonego wyposażenia domu, ale też w płaceniu za karmę, żwirek, legowisko, drapak, zabawki itp. Przecież Wasz kot jest wyjątkowy i jego kubeczki smakowe również. Nie będzie jadł tego, co kupicie za tanie pieniądze w supermarkecie, tylko musi być to firmowa karma ze sklepu zoologicznego! Kupiliście swojemu kotu zabawkę i się nie spodobała? Pamiętajcie, że musi mieć wybór? Czy pięć to za  mało? Trzeba umieć trafiać w gusta! 🙂

I takim właśnie akcentem zakończyliśmy naszą ostrą jazdę bez trzymanki na rollercoasterze zwanym „Posiadanie kota”. Oczywiście jest to tylko moje subiektywne podejście do tematu. Każdy z Was może mieć inne. Jako posiadaczka kota widzę w tym więcej wad niż zalet (choć może to dlatego, że mój kot jest wredny), ale mogę powiedzieć śmiało jedną rzecz. Nie ważne jest to, jaki jest Wasz kot, ale i tak kochacie go całym swoim sercem i wiecie, że jest jedyny w swoim rodzaju, mimo że tego nie okazuje Wam takich uczuć na co dzień, jak Wy :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Skomentuj